Cześć i czołem,
na wstępie chcę przeprosić za długą nieobecność, ale jak wiecie byłam w podróży. Co prawda plan był taki, że będę nadawała z Azji, ale ze względów technicznych nie wyszło to tak jak miało. Obiecuję nadrobić, a następnym razem lepiej się przygotować. Dziś tak na szybko, krótka relacja z lotu liniami
Air China, czyli jak nas nakarmią, jeśli w ogóle to zrobią i czego możemy się spodziewać w chińskim samolocie ;)
Leciałam na trasie ze Sztokholmu do Manili z przesiadką w Pekinie (o lotnisku w Pekinie napiszę wkrótce) i z powrotem z Manili do Barcelony również przez Pekin. Bilet kupiłam w promocji, a co się z tym zazwyczaj wiąże przesiadka nie była zbyt korzystna, doliczając do tego opóźnienia spowodowane lekkimi opadami śniegu (co obsługę lotniska w Pekinie najwyraźniej przerosło) oraz dodatkowe loty, cała moja podróż na Filipiny trwała jakieś dwie doby, dokładnie nie liczyłam, ale wyglądało to mniej więcej tak:
Polski Bus przed 5 nad ranem z Wrocławia do Krakowa (3 i pół godziny)>> dojazd na lotnisko >> koło południa lot liniami
Norwegian Air Shuttle do Sztokholmu >> około 4 godziny na przesiadkę >> po 18 lot
Air China do Pekinu (około 10 - 11 godzin) >> przesiadka na lot
Air China do Manili, która miała trwać około 10 godzin, a w rzeczywistości spędziłam na lotnisku prawie 14 godzin >> po 6 rano lot z Manili do Tagbilaranu liniami
Cebu Pacific Air, na którą ledwo zdążyliśmy (półtorej godziny)>> lądowanie w miejscu przeznaczenia plus dojazd do hotelu. To daje wynik około 47 godzin ;)
Zakładając, że podróż będzie trwała jakieś dwie doby, a na posiłek bezglutenowy mogłam liczyć tylko w Air China (bo jak większość dużych linii lotniczych mają go w ofercie), oczywiście zaopatrzyłam się w odpowiedni prowiant i dobrze zrobiłam, bo jak się okazało w drodze na Filipiny mój bezglutenowy posiłek wyglądał tak:
Po czasie dowiedziałam się, że coś nie zadziałało systemie rezerwacji. Zapewne dlatego, że leciałam tymi liniami pierwszy raz i nie mieli moich danych w systemie, więc zamówienie aktywowało się dopiero w momencie drukowania biletu na lotnisku, a to już za późno, żeby zapewnili mi specjalny posiłek. Co prawda załoga przejęła się mną trochę i nawet parę osób mówiło po angielsku, więc udało im się wytłumaczyć, że proponowanego mi posiłku wegetariańskiego również nie mogę zjeść, a po ustaleniu co mogę, dostałam całą tacę owoców. Średnio to było pocieszające i sycące, ale resztę drogi jakoś przeżyłam, dzięki własnej przezorności.

Przed powrotem do Europy potwierdziłam jeszcze raz posiłek bezglutenowy i na trasie do Barcelony już nie było z tym problemu. Zawsze w pierwszej kolejności przynoszono mi moje specjalne menu i było ono jak najbardziej bezpieczne. W drodze z Manili do Pekinu dostałam całkiem smacznego, soczystego kurczaka, ziemniaki (bez soli) i trochę gotowanych warzyw. Do tego sałatkę owocową, banana i chipsy z mango. Muszę przyznać, że prezentowało się to dużo ładniej niż standardowy zestaw, który dostał mój chłopak (breja z ryżu z jakąś dziwnie różową, mieloną, niby wołowiną) i zapewne w smakowało też lepiej.
Po przesiadce, na trasie z Pekinu do Barcelony na obiad zaserwowano mi podobny zestaw, czyli kurczaka z warzywami i ziemniakami, do tego sałatkę owocową i sałatkę z wędzonym łososiem, sok pomarańczowy.
Na śniadanie dostałam omlet i owoce, a po międzylądowaniu w Wiedniu jak najbardziej europejską kanapkę bezglutenową z żółtym serem i pomidorem (przepraszam za brak zdjęć, ale już byłam tak zmęczona i głodna, że przypomniało mi się o tym po fakcie).
Jak sobie radziłam podczas przesiadek jeszcze napiszę, a na koniec zamieszczam podsumowanie moich wrażeń z podróży Air China:
Plusy:
+ możliwość zamówienia specjalnego menu
+ całkiem smaczne posiłki bezglutenowe (jak na samolotowe jedzenie)
+ samolot dość komfortowy z dotykowymi ekranami, wyborem filmów, programów tv i muzyki
+ loty w promocjach
+ bardzo dobra herbata (ale to chyba nie powinno dziwić)
+ załoga wykazywała chęć pomocy
Minusy:
- problemy z rezerwacją posiłku podczas pierwszego lotu
- słaba znajomość angielskiego wśród obsługi (niektóre stewardessy nie znały go wcale)
- bardzo ograniczona oferta alkoholu ( wiem, że dla niektórych jest to istotne ;))
- długi czas oczekiwania na przesiadkę w Pekinie, opóźnione i odwołane loty.
- dość kiepski wybór filmów w samolocie (chyba, że ktoś jest fanem chińskich produkcji i filmów akcji, mi zostały tylko bardzo średnie, hollywoodzkie komedie romantyczne i Minionki ;))