![]() |
Bezglutenowy posiłek na samiutkim Równiku |
Punktem obowiązkowym w Quito jest również spacer po Równiku. Na przedmieściach stolicy wybudowano cały kompleks, sal wystawienniczych, sklepików z pamiątkami i restauracyjek, skupionych wokół miejsca wyznaczającego Równik. Okazuje się, że Celiak może tam również coś przekąsić, znalazłam choclo con queso, czyli gotowaną kolbę białej, gruboziarnistej kukurydzy, serwowaną z tradycyjnym andyjskim serem. Podano mi do niej sól i sos (którego na wszelki wypadek nie tknęłam), zamówiłam jeszcze napar z liści koki i w zasadzie byłam całkiem ukontentowana. Identyczną kukurydzę z serem można kupić w południowym Peru na plaży, oraz na ulicach Arequipy.
A co poza
tym jadłam w Ekwadorze? Głównie własne zapasy (wafle ryżowe, orzechy itp.) i kupione w markecie owoce, ale
ciepłe posiłki też trzeba było sobie zapewnić. Po przyjeździe do Quito, późnym
wieczorem, dość długo szukałam czegoś rozgrzewającego do jedzenia. Ostatecznie postanowiliśmy
"szarpnąć się" i wybór padł na mieszczącą się przy głównym placu,
restaurację należącą do hotelu Plaza Grande. Zjadłam tam pyszną zupę z quinoą,
a przepis na podobne danie znajdziecie na moim blogu Quinoa Raz!. W pozostałe dni żywiłam się
bardziej ekonomicznie i poprzestałam na ziemniaczkach kreolskich, które
zamawiałam w fast foodzie znajdującym się zaledwie 20 metrów dalej. Prosiłam
bez sosu, obierałam ze skórek i dwa dni da się przeżyć, przynajmniej było to
coś ciepłego ;). Na kolacje robiłam sobie wafle ryżowe z tuńczykiem z puszki i pomidorem, na
śniadanie jadłam owoce i nie czułam się specjalnie głodna. Następnym razem
postaram się wygospodarować trochę więcej czasu na Ekwador, a Wy możecie
przenieść się w kulinarną, bezglutenową podróż na Równik gotując w listopadowy
dzień we własnej kuchni zupę z quinoą, albo kolbę kukurydzy z serem (proponuję
haloumi). :) Lecę się pakować na Filipiny ;) Pozdrawiam.
![]() | |
Kukurydza z polskiego marketu z serem halloumi, kaparami i amazońskimi papryczkami czereśniowymi, wszystko posypane solą ;) |
Jak ja bym z Tobą podróżowała i jadłabym bez glutenu też - mój brzuch taki wrażliwy aż strach ruszać na inne kontynenty :)
OdpowiedzUsuńDałoby radę nawet z bardzo wrażliwym brzuchem, tylko wtedy trzeba się trochę inaczej zorganizować, są sposoby, ale o tym jeszcze będę pisać w przyszłości ;)
Usuń