Oczywiście nie muszę pisać, że na loty tanimi liniami i loty czarterowe zaopatrujemy się
sami, ale nie ma też co liczyć na bezglutenową kanapkę w "normalnych"
liniach na krótkich trasach, mam na myśli parogodzinne loty w obrębie Europy. W
KLM, Air France i w LOT (tymi dużymi liniami do tej pory latałam), jest to niestety
zazwyczaj pieczywo, rogalik, ciasteczko, kanapka, lub jakaś przekąska np.
precelki, wafelek. Na co trafimy zależy od pory dnia i trasy, ale posiłki są
równe dla wszystkich, czyli jak się domyślacie gluten w czystej postaci,
absolutnie dla nas niejadalny (chociaż nie macie pojęcia czym jest ciemny,
pulchny chleb z holenderskim serem w KLM po trzech miesiącach w Ameryce
Południowej, to jest jedyny moment kiedy strasznie mi żal, że jestem Celiakiem,
ale zostawmy tą kanapkę w zamierzchłej przeszłości). W Iberii natomiast, którą
leciałam raz na trasie Berlin-Madryt nie dawali nic do jedzenia, jakieś tam
jedzenie można było oczywiście zakupić u stewardessy za kosmiczną cenę, ale co
nas obchodzi standardowa buła.
Dbają o nas
dopiero na trasach międzykontynentalnych. Do tej pory takie długie loty
odbywałam na pokładzie KLM, Air France i Iberii, a w najbliższym czasie planuję
sprawdzić Air China. Wszystkie te linie, a z tego co mi wiadomo, każde inne
które się szanują, dają pasażerom podróżującym na długich trasach opcję wyboru
specjalnego menu. Wachlarz możliwości jest dość szeroki, ponieważ przewoźnicy
biorą pod uwagę religię wyznawaną przez swego potencjalnego klienta, oraz
wszelkie choroby, dolegliwości i alergie, które mu towarzyszą. Zatem poza
posiłkiem bezglutenowym można wybierać spośród dań koszernych, hinduskich, bez
wieprzowiny, wegetariańskich, o obniżonej zawartości tłuszczu, bez laktozy, dla
diabetyków itd. Nie zauważyłam jednak żadnych miksów, więc Hindus cukrzyk, albo
Żyd z celiakią muszą wybierać, albo kierując się rozsądkiem, albo przekonaniami
religijnymi ;)
Kiedy i jak
zamówić specjalne menu?? Zazwyczaj zgłasza się to w momencie dokonywania
rezerwacji. Jeśli nie zamawiamy biletu sami tylko np. ktoś, kto jest za to
odpowiedzialny w naszej firmie składa zamówienie do agencji, która się tym
zajmuje, to niestety najlepiej być trochę upierdliwym i trochę niegrzecznie
zaznaczać pięć razy, że zależy nam na posiłku bezglutenowym i że to jest da nas
niezmiernie ważne ze względów zdrowotnych!! Później jeszcze raz się upewnić. Bo
o ile mam zaufanie i wiem, że większość Polaków jest w swej dziedzinie
kompetentna i obowiązkowa, o tyle zawsze jakiś wyjątek może się trafić, a
podróżując trochę, sporo różnych absurdalnych sytuacji widziałam.
Jeżeli zamawiamy
bilet sami bezpośrednio na stronie linii lotniczych, zazwyczaj już podczas
rezerwacji mamy możliwość wybrać posiłek i miejsce w samolocie, ewentualnie
możemy dokonać zmian w rezerwacji logując się na stronie w innym terminie. Taką
możliwość daje na pewno KLM (przy okazji, zupełnie subiektywnie, jak do tej
pory najlepsze linie, jakimi latałam).
Jeszcze
inaczej jest gdy rezerwujemy lot w Internecie, ale przez stronę pośrednika.
Ostatnio kupowałam przez Flipo bilet promocyjny na lot liniami Air China,
okazało się, że sama nie mogłam wybrać posiłku, ponieważ moja rezerwacja
obsługiwana jest nie przeze mnie osobiście, lecz przez pośrednika. Zadzwoniłam
więc do Flipo wyjaśniłam sytuację i na szczęście Pani po drugiej stronie
słuchawki mogła dokonać wyboru menu za mnie, co ponoć uczyniła. Zobaczę w
samolocie, liczę na to, że wszystko będzie w porządku i na pewno podzielę się z
Wami doświadczeniem.
Jak wygląda
posiłek bezglutenowy w samolocie?? No cóż, posiłki w samolocie z reguły nie
prezentują się zbyt zachęcająca, ale dla nas ważniejsze jest to, co wchodzi w
jego skład. (Od razu przepraszam, że nie mam zdjęć, ale wcześniej nie myślałam
o zakładaniu bloga. Prędzej czy później nadrobię ;)) Podczas lotu trwającego 11
- 13 godzin zazwyczaj dostaje się trzy posiłki z czego przynajmniej jeden jest
ciepły. Mój bezglutenowy posiłek główny to był ryż z kurczakiem i warzywami do
tego dostałam chrupkie pieczywo kukurydziane, masło, sałatkę z serem, a na
deser sałatkę owocową. Przykładowy mniejszy posiłek to też była sałatka
owocowa, chrupkie pieczywo kukurydziane, masło, dżem, jogurt sojowy, jakiś
soczek w kartoniku itd. Poza tym w lepszych liniach stewardessy w międzyczasie
roznoszą przekąski, batoniki, lody, czasami dodatkowe kanapki, wszystko to
niestety dla nas niejadalne. Często w takim dużym samolocie znajduje się
miejsce, gdzie podczas całego lotu można się poczęstować chrupkami,
ciasteczkami, kawą, czy herbatą. Tak było ostatnio gdy leciałam Air France, ale
to też niezbyt nas urządza. No cóż i tak cieszmy się, że mamy zapewnione trzy
bezglutenowe posiłki, czy nam one smakują, czy nie, przynajmniej nie głodujemy
w podróży. Oczywiście w każdej chwili możemy poprosić obsługę o coś do picia.
Polecam wypijać co jakiś czas szklankę wody, bo klimatyzacja w samolocie
strasznie odwadnia, zazwyczaj mają też całkiem przyzwoite wina, które zawsze
zamawiam do obiadu, a jeśli zgłodniejemy między posiłkami można się ratować prosząc
o sok pomarańczowy, lub pomidorowy.
Świetną
sprawą w zamawianiu specjalnego menu (przynajmniej dla mnie) jest to, że
dostaje się go w pierwszej kolejności, czyli przed wszystkimi. I już sobie
spokojnie konsumujesz, nikt Cię nie szturcha łokciami krojąc swoje danie, bo w
tym czasie inni pasażerowie rozglądają się jeszcze nerwowo czekając na regularne
menu i zastanawiają czy starczy kurczaka, czy będą musieli wziąć makaron
(zazwyczaj w standardowym menu są dwa dania do wyboru). Ale żeby nie było tak
idealnie, to Uwaga! są również pułapki! Bez względu na to czy dopiero co zaserwowano
Ci bezpieczny posiłek i tak dostaniesz do niego dodatkowe pieczywo, które
dostają wszyscy z automatu. Nie jedz go!!! Jako, że jest to zazwyczaj równie
urocza, co toksyczna pszenna bułeczka, strzeż się jej ;). W tym momencie
cieszysz się, że wszystko na twojej tacy jest szczelnie zapakowane, chociaż
bułeczki mogą też być zaserwowane dopiero podczas rozdawania standardowego menu,
kiedy jeszcze jesteś w trakcie jedzenia. Kiedy bułeczka zmierza nieubłaganie w
twoim kierunku masz dwie możliwości, albo machasz w panice do stewardessy, że NIE!
absolutnie nie możesz tego jeść (swoją drogą przydało by im się dodatkowe
szkolenie), albo cierpliwie znosisz chwilową jej (bułeczki, nie stewardessy) obecność
blisko Ciebie, po czym pozbywasz się jej. Ja, ponieważ zazwyczaj nie podróżuję
sama, robię jej eksmisję na tacę mojego chłopaka. Co tam, w końcu zdrowy,
dorosły facet zje dodatkową bułeczkę z apetytem.
Żeby za bardzo
nie nudzić, to o przesiadkach, jedzeniu na lotnisku i dworcach autobusowych,
kolejowych i tym podobnych, napiszę następnym razem.
Ja na liniach czarterowych Bruksela -Zanzibar obsługiwanych przez Tui dopłacałam do posiłku. O ile w jedna stronę wszystko było ok, to w drugą jakaś paniusia (Polka zresztą) przez pomyłkę stewardesy dostała moje jedzenie i je w pośpiechu wrąbała. Mój mąż zrobił jej awanturę, a ta nawet nie przeprosiła. Stewardesy próbowały ratować sytuację, ale miały porcje wyliczone, to ostały mi się sałatka owocowa i warzywna ze zwrotów. Niestety, akurat z Zanzibaru wracałam z bólem brzucha , więc leciała wściekła a potem zapłakana jak nerwy puściły (a paniusia nadal nic). Moja rada (tez podróżuję) : w bagażu podręcznym warto mieć płatki owsiane (preparowane), które można na zimno z jogurtami i owocami) lub na gorąco zalać wodą lub mlekiem. Sok pomidorowy dostępny w każdych liniach podobno zbawienny jest na żołądek (tak jak cola).
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz i podzielenie się swoimi doświadczeniami. Zachęcam wszystkich, którzy mają za sobą bezglutenową podróż, do zamieszczania tu takich komentarzy, bo główną ideą tego bloga jest zebranie informacji dla osób, które chciałyby podróżować pomimo dokuczliwości tego podstępnego choróbska :)
OdpowiedzUsuńDobrze jest mieć pod ręką jakieś swoje smakołyki, to zawsze się sprawdza :)
OdpowiedzUsuńDokładnie, jest to najlepsze wyjście. Tak naprawdę jedzenie w samolocie jest przystosowane do ogółu i ciężko tam znaleźć coś co nada się dla człowieka nietolerującego gluten.
OdpowiedzUsuń